Na zajęciach z cyklu "BAJKI (NIE) CODZIENNE" dzieci opowiadały - każde swoją - bajkę o zajączku wielkanocnym. Potem zaś wspólnie z rodzicami tworzyły kurczaki.
A wszystko po to, aby w ten sposób złożyć bliskim, znajomym i nieznajomym życzenia z okazji świąt Wielkiej Nocy. Proste, ciepłe i życzliwe: zdrowia, szczęścia, pogody ducha. Wszystkiego najlepszego.
A wszystko po to, aby w ten sposób złożyć bliskim, znajomym i nieznajomym życzenia z okazji świąt Wielkiej Nocy. Proste, ciepłe i życzliwe: zdrowia, szczęścia, pogody ducha. Wszystkiego najlepszego.
A bajka o zajączku wielkanocnym ... już wkrótce na tej stronie.
Na zakończenie spotkania pani Kasia Szczepaniak przeczytała bajkę pt. "ELFIKI-POMOCNIKI". Przeczytajcie ją również:
Elfiki-pomocniki
Katarzyna Szczepaniak
Wtedy Asia wychodziła z kuchni smutna, a nawet trochę zła, że mama nie pozwala jej robić tych wszystkich niezwykłych rzeczy, jak: usypywanie kopca z mąki, rozbijanie jajek, dolewanie mleka i roztopionego tłuszczu, mieszanie... o wkładaniu do piekarnika nawet nie wspominając! I choćAsia wiedziała, że piekarnik to nie zabawka i dzieciom nie wolno z niego korzystać, to od dawna marzyła o tym, aby włożyć do niego ciasto, a potem przyglądać się jak rośnie dzieło jej małych rączek. To byłaby cudowna przemiana, a jeszcze cudowniejsze byłoby jej kosztowanie. Niestety, mimo usilnych starań, Asi nie udało się dotąd przekonać mamy, która wciąż nie dopuszczała córeczki do kuchennych, przedświątecznych przygotowań.
Chociaż Asia dużo bardziej lubiła Święta Bożego Narodzenia, to zbliżające się właśnie Święta Wielkanocne tak samo kojarzyły jej się z zapachem pieczonego ciasta i domowych wędlin. A wszystkie te pyszności powstawały dzięki mamusi. Asia strasznie zazdrościła mamie tych czarów, jakie niewątpliwie musiały mieć miejsce w domowej kuchni, skoro tyle przysmaków powstawało w tak krótkim czasie. Bo trzeba tu dodać, że mama Asi zwykle zostawiała sobie pieczenie i gotowanie na sam koniec, zajmując się wcześniej porządkowaniem domu, które za każdym razem zdawało się nie mieć końca.
W tym przedświątecznym czasie było podobnie. Dlatego Asia przestała w końcu pytać mamę, w czym może jej pomóc i zajęła sięswoimi sprawami. Czyli zabawą i oglądaniem bajek.
Ostatniej nocy przed Świętami mama Asi wyjątkowo długo stukała, miksowała, kręciła i wałkowała. Asia słuchała tych odgłosów, dochodzących zza ściany, zasypiając. Lecz kiedy spała już bardzo głębokim snem, coś kazało jej nagle otworzyć oczy, wstać z łóżka i czym prędzej udać się do kuchni.
Stojąc już przed kuchennymi drzwiami Asia pomyślała, że to zapewne jakiś garnek, blacha do ciasta, albo upadająca łyżka, wyrwały ją ze snu. Dlaczego zatem przyszła tu na paluszkach, niemal sięskradając, i z taką samą ostrożnością, powolutku otwierała teraz drzwi?
Gdy drzwi były już otwarte dostatecznie szeroko, by Asia mogła swobodnie zajrzeć do wnętrza kuchni, jej oczom ukazał sięniezwykły widok. Mama spała na siedząco, przy kuchennym stole, podpierając głowę ręką umorusaną w cieście. A wokół niej, na stolnicy i na kuchennym blacie, uwijały się małe ludziki. Strrrasznie zapracowane. Tak bardzo, że zupełnie nie zwróciły uwagi na Asię stojącą w uchylonych drzwiach.
– A więc to tak? - zapytała Asia i w tej samej chwili kilkanaście par małych oczu zwróciło się w jej stronę.
Przez chwilę ludziki wahały się – uciekać, czy zostać, ale kiedy doszły do wniosku, że i tak zostały już przyłapane na gorącym uczynku, jeden z nich podszedł na skraj stołu i zaczął cienkim głosikiem:
– Tak Asiu. Pomagamy twojej mamie. Już nie pierwszy raz...
– Mówiłam,że ja mogę to zrobić... - w głosie Asi znowu zadźwięczała nuta żalu.
– Tak wiemy, słyszeliśmy. Nawet podszeptywaliśmy twojej mamie do ucha, aby skorzystała z twojej pomocy. Na pewno razem byłoby wam raźniej i może mama zrezygnowałaby łatwiej z choćby jednego ciasta lub potrawy?
Mały ludzik zamyślił się nad własnymi słowami. Przerwała mu Asia, powodując, że aż podskoczył w miejscu i przez chwilę śmiesznie przebierał nóżkami.
– Powiedz mi, a kim wy tak właściwie jesteście i skąd wziełyście się w naszej kuchni?
– Jesteśmy elfiki – pomocniki i przybywamy z elfiej krainy – "Pomocnikowa".
– A gdzie jest to Pomocnikowo?
– Oj Asiu, to strasznie długa historia.
– Proszę,opowiedz mi ją. Proszę, proszę!
Elfik obrócił się w stronę kolegów, żeby zapytaćich o zdanie. Dyskutowali przez chwilę, żywiołowo wymachując małymi rączkami, ale Asia ledwo co słyszała wypowiadane przez nich słowa. W końcu elfik ponownie zwrócił się w jej stronę i powiedział:
– Dobrze Asiu, opowiemy ci, ale dopiero kiedy skończymy pomagać twojej mamie. A teraz zmykaj szybciutko do łóżka, nim mama się obudzi i cię tutaj zastanie.
Asia, ociągając się, poszła do łóżka, bo w istocie czuła się już bardzo zmęczona. I choć po drodze obiecywała sobie, że zaczeka, aż elfiki skończą i przyjdą do niej, to po przyłożeniu głowy do mięciutkiej poduszki zasnęła w mgnieniu oka.
(...)
• Jak myślicie, czy elfiki odwiedziły Asię i opowiedziły jej swoją historię?
• Jak według was wyglądają elfiki – pomocniki?
• Czy pomagacie swoim rodzicom w przygotowaniach do Świąt? Co najbardziej lubicie robić?
• Jak według was skończy się ta bajka?
Gdy słonko wesoło zaglądało już do pokoju Asi, ona nadal słodko spała w swoim łóżeczku. Obudził ją dopiero ciepły głos mamy:
– Wstawaj kochanie, już dziesiąta. Obiecywałaś, że pójdziesz ze mną poświęcić koszyk.
– Tak mamusiu, już wstaję – Asia przeciągnęła się i ziewnęła szeroko.
– Dobrze, czekam na ciebie w kuchni.
Mama wyszła, a Asia czym prędzej wskoczyła w przygotowane przez mamę ubrania. Nie mogła się doczekać, kiedy opowie jej co wydarzyło się tej nocy. Była strasznie ciekawa, czy mama coś pamięta.
Dlatego już chwilę potem siedziała za kuchennym stołem i zadawała mamie pierwsze pytanie:
– Mamusiu, sama upiekłaś te wszystkie ciasta? - Asia wskazała dłonią na kuchenny blat i stojące na nim blachy z ciastem.
– Tak. A kto miałby to zrobić? - mama była szczerze zdziwiona.
"Ona nic nie wie" pomyślała Asia i, niewiele myśląc, zaczęła mamie opowiadać całą historię. Jak przyszła w nocy do kuchni i zastała w niej elfiki, jak wróciła do swojego łóżka i na powrót zasnęła. A także o tym, że elfiki przyszły do niej po skończonej pracy i opowiedziały jej o Pomocnikowie. O stojących tam kolorowych domkach, o drzewach, a nawet krętym strumyku. Asia powiedziała mamie także, że elfik, z którym rozmawiała na samym początku, miał na imię Fik-Mik i był kimś w rodzaju Papy Smurfa.
Mama słuchała córki w skupieniu, a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech.
– Asiu, jeśli to elfy dokończyły za mnie te ciasta, to dlaczego pamiętam, jak wkładałam je do piekarnika, a wcześniej samodzielnie wypełniałam masą foremki?
– Nie wiem, mamusiu. Może te elfiki mają taką tajemną moc, że mimo tego, że spałaś,pozwoliły ci zapamiętać to, co same zrobiły?
– No dobrze, załóżmy, że tak było. Ale gdzie one teraz się podziały? - mama spojrzała wyczekująco na Asię.
– Wróciły do Pomocnikowa. Przyjdą, jeśli znowu będziesz ich potrzebowała, choć nie ukrywały, że wolałyby nie musieć więcej cię odwiedzać.
– A to dlaczego? Nie podoba im się u nas? – mama wyglądała na wyraźnie rozbawioną.
– Nie, to znaczy tak, podoba się. Tylko one uważają, że ja mogłabym ci więcej pomagać.Że jestem coraz większa, coraz więcej rzeczy potrafię zrobić i w ogóle, razem byłoby nam weselej. Oczywiście, jeśli tylko się zgodzisz... - Asia przerwała, patrząc wyczekująco na mamę.
Mama nie odpowiedziała od razu. Wstała, podeszła do Asi i bardzo mocno ją przytuliła, obiecując jednocześnie, że postara sięprzy okazji kolejnych świąt bardziej angażować ją w kuchenne prace.
I na tym mogłaby zakończyć się ta bajka, gdyby nieślady malutkich stópek na powierzchni mazurka, jakie zauważył tata, gdy zakradł ię nad ranem do kuchni, żeby podjeść co nieco...:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz